Obserwatorzy

niedziela, 21 grudnia 2014

Wigilia 2014

Dnia 13 grudnia 2014 roku w dworze w Jełmuniu dzięki uprzejmości właścicielki dworu pani doktor Barbary Trzeciak zorganizowaliśmy doroczną wigilię.
Wigilię rozpoczęto od wizyty w stajni, gdzie gospodyni opowiedziała nam o unikalnej rasie owiec hodowanej w gospodarstwie.





Dwór kultywuje dawne tradycje panujące w gospodarstwach ziemiańskich.
Spotkanie wigilijne odbyło się w dworskiej jadalni.





Zgodnie z tradycją dzielono się opłatkiem, składano życzenia, śpiewano kolędy, czytano wiersze opisujące dawne tradycje wigilijne.
 Tradycyjne potrawy wigilijne przygotowane zostały ze składników pochodzących z własnego gospodarstwa.



Był również Święty Mikołaj, który obdarował gości upominkami.




W czasie spotkania dla Pana Michała wręczono upominek w podziękowaniu za jego gościnne przyjęcie podczas naszej ostatniej wycieczki po dworach i pałacach Warmii i Mazur.




Spotkanie zakończono wyśmienitą kawą oraz ciastami wykonanymi według starej receptury w dworskiej kuchni.






WESOŁYCH ŚWIĄT


sobota, 11 października 2014

Jubileusz


 Dnia 11 października 2014 roku obchodziliśmy jubileusz pani Jowity Solarskiej. Z tej okazji zorganizowaliśmy uroczyste spotkanie. Dla szacownej Jubilatki z rąk Prezesa Olsztyńskiego Oddziału PTZ wręczono upominki, a Pani Danuta Bogucka przeczytała i wręczyła Jubilatce wiersz napisany specjalnie na tą okazję:


Składamy życzenia
Radości, uśmiechu
I wszelkiej pomyślności
Od naszej-ziemiańskiej
Nielicznej społeczności


 


Życzymy
Abyś pasmem wspomnień
Otoczyła dwór rodzinny
Na wschodu rubieżach
I to co dobre było
A wrócić nie zdoła

I to co w tradycji szlacheckiej
Pozostało-do pielęgnowania
Z Twoim urocza Jubilatko-
Czynnym udziałem-
W naszych olsztyńskich-PTZ-władzach

Ponadto życzymy
Obyś nadal była
Wiernym strażnikiem
Artystycznej spuścizny
Swojej pięknej matki

Babiny Świtycz-Widackiej
Co rzeźbą utrwaliła wielkich
Od Kotarbińskiego po Mickiewicza
A dawny Polesia czar
Powiązała artystyczną wstęgą
Z Warmią i Olsztynem

Ozdabia tu place i parki
Ulice honoruje swoim imieniem
Pod wrażliwym okiem córki Jowity
Mecenasa duchowego
Jakże skutecznego
By zatrzymać czas
I uchronić od zapomnienia
Życzymy powodzenia!
DB.





poniedziałek, 22 września 2014

Wycieczka 20 wrzesień 2014 rok.

 Wycieczkę zaczęliśmy od zwiedzenia zespołu dworsko-parkowego w Baranowie.









Zespół dworsko-parkowy z rozległym podwórzem gospodarczym, usytuowany we wsi Baranowo, przy drodze Mrągowo-Mikołajki, 14 km na wschód od Mrągowa.

Dwór położony na wzniesieniu, oddzielony od drogi obszarem parku. Został wzniesiony w pierwszej połowie XIX wieku. Jest to jeden z najpiękniejszych przykładów architektury klasycystycznej wśród zachowanych dworów dawnych Prus Wschodnich. Od 1996 r. rozpoczęto gruntowny remont dworu i całego założenia.



Niestety pomieszczenia gospodarcze  zastaliśmy częściowo zrujnowane.





ŁUKNAJNO.


Niewielki  majątek ziemski na przesmyku pomiędzy jeziorem Śniardwy, a Łuknajno. 

 

Dwór pochodzi z 1 połowy XIX wieku, obecnie w rękach prywatnych.
Obecnie hotel.





 KALISZKI.


 Dwór w Kaliszkach to prawdziwy szczęściarz. W 1945 roku nie spalili go Rosjanie. Przetrwał czasy, kiedy rządził nim PGR. Za demokracji znalazł mądrych właścicieli, którzy przywrócili mu przedwojenny blask.



 Dworek w Kaliszkach (niem. Kallishchken) pochodzi z 1830 roku. Po wojnie wpadł w ręce PGRu. odremontowany przez prywatnego właściciela w latach 2005-2008 pod nadzorem konserwatora zabytków. Obecnie hotel.


Do dworu przylega piękny park. Najcenniejszymi okazami są dwa 300-letnie dęby oraz stary modrzew.





 UBLICK.


Krzysztof von Zedwitz wywodził się z niemieckiej szlachty. Ród Zedwitzów przybył do Prus Krzyżackich wkrótce po wojnie trzynastoletniej, podobnie jak jego następca w Ubliku i na starostwie w Ełku Antoni von Lehwald. Antoni wcześniej był kuchmistrzem książęcym, potem starostą jańsborskim (piskim). Pierwsze dokumenty dotyczące rodziny Lehwaldów pochodzą z 1540 r. z rejonu Sztumu i odnoszą się do niejakiego Jana Lehwalda oraz Wawrzyńca z Pasłęka, ten ostatni działał równocześnie z Antonim. W 1749 r. sporządzono tablicę genealogiczną Lehwaldów, na której ród wyprowadzono do Antoniego von Lehwalda w Ubliku. Lehwaldowie wywodzili się ze starej szlachty dolnołużyckiej i brandenburskiej (Lehwalde), potem byli też na Śląsku, Pomorzu i Prusach (od 1458 r.).  Toeppen wśród rodzin szlacheckich w starostwie ryńskim z roku 1622 wymienia rodzinę von Lehwaldów z Ublika.
Jeszcze podczas nadawania przywileju Krzysztof von Zedwitz zobowiązany został do służby zbrojnej w „dwa konie”. W zasadzie prawo lenne zwalniało z obowiązku służby wojskowej. Von Zedwitz w Ubliku otrzymał obowiązek opłaty rekognicyjnej w wysokości l funta wosku oraz 5 pruskich denarów. Ponadto dobra te były zwolnione z wszelkich uciążliwości.
Majątek Lehwaldów stanowiły osady: Ublik (18 łanowyFolwark. oraz 22 łany i 20 morgów lasu), Buwełno i Stoczki. Dobra te pozostały jako lenno tej rodziny, aż do czasu, gdy ostatni właściciel lenna zmarł bez spadkobiercy.
Rodzina Kullak przejęła Ublik około 1680 r. jako dzierżawę. Do majątku należały: folwarki Buwełno, Janowen, Stotsken i leśniczówka Oskarzin. W 1788 r. Goottiieb Daniel Kullak kupił posiadłość ze wszystkimi folwarkami od państwa Pruskiego. Przypomina o tym zachowany nagrobek.
Jego spadkobiercami w pierwszej linii byli: Leopold (1787-1829), Anton Theodor (1816-1861), Friderich Wilhelm (1855-1908), Friderich (1883-1948).





Leopold Kullak jako pierworodny nie objął spadku. Ożenił się z zamożną kobietą i został oficerem pierwszego pułku dragonów w Tylży. Franc Kullak jako najmłodszy wyjechał do Argentyny, z której powrócił z majątkiem w 1903 r. (po 15 latach), osiedlił się w Kaliningradzie. Fryderyk Wilhelm został spadkobiercą Ublika. Od tej pory nazywał siebie Kullak-Ublik. Najpierw był on oficerem rezerwy w pułku huzarów w Gdańsku. W wieku 25 lat przejął posiadłość swojej matki, która prowadziła ją przez 20 lat po śmierci męża. W tym samym roku ożenił się z Elizą Romeyke, dziedziczką i właścicielką posiadłości rycerskiej Pammer, powiat Ełk. Eliza władała kilkoma językami i miała wiele wpływów. Prowadziła posiadłość i wszystko, co było związane z życiem gospodarczym. Fryderyk Wilhelm poświęcił się polityce. Był posłem w pruskim landstagu oraz deputowanym Rzeszy.




Po nabyciu Ublika ok. 1800 r. został wybudowany pałac. Ublik stał się centrum towarzyskim Mazur. Położony w pobliżu Orzysza, gdzie znajdował się plac ćwiczeń dla wojska, przyciągał wysokiej rangi krajowych i zagranicznych gości. Korpus oficerski garnizonu rosyjskiego po drugiej stronie granicy, brał udział w polowaniach z nagonką i w polowaniach na koniach. Stałymi gośćmi byli również: rosyjski gubernator z Łomży oraz generał w Królewcu Kolmar baron von der Golt.
Fryderyk Wilhelm zmarł w 1908 r. nie pozostawiwszy testamentu. Majątek Ublik przeszedł we wspólne posiadanie jego żony, syna Fryderyka i córki Anity.


Fryderyk, dotychczas oficer ułanów w Insterburgu, przejął prowadzenie posiadłości. Posiadłość obejmowała wtedy 6000 morgów (połowę stanowiły lasy). Po wybuchu wojny w 1914 r. 48 należących do posiadłości zabudowań zostało spalone przez Rosjan. Fryderyk prowadził w tym dniu objazd zwiadowczy i z odległości musiał obserwować przez lornetkę, jak dom i dwór stoją w płomieniach. Następnie Fryderyk sprzedał zniszczony majątek.




niedziela, 8 czerwca 2014

Spotkanie 06.06.2014 rok




Tegoroczne spotkanie integracyjne zaplanowaliśmy w Jełmuniu.


 Od 1795 roku dwór w Jełmuniu należał do rodziny von Woisky. W roku 1928 przechodzi w posiadanie rodziny Zuhlke. Dwór pozostawał ich własnością aż do grudnia 1944 roku, kiedy to właściciele musieli uciekać. Powojenne dzieje dworu potoczyły się banalnie – podobnie jak wszystkich majątków ziemskich przejętych w 1945 roku przez państwo. Władza ludowa założyła w Jełmuniu PGR, a we dworze urządziła mieszkania dla jego pracowników. W 2000 roku popadający w ruinę dwór oraz zdziczały park nabyła od Skarbu Państwa Barbara Trzeciak, doktor socjologii.



W  książce "Pałace i dwory dawnych Prus Wschodnich” zawarta jest taka informacja o zespole dworsko-parkowym w Jełmuniu: "Dawny, niewielki majątek ziemski malowniczo położony nad jeziorem Jełmuń około 6 kilometrów na północny-zachód od Sorkwit. Klarowne, typowe w kompozycji, założenie, pięknie usytuowane w krajobrazie. Dwór na wzniesieniu, w punkcie środkowym zespołu między parkiem schodzącym ku brzegom jeziora a czworokątem podwórza gospodarczego. W parku zachowane jeszcze szerokie otwarcie widokowe na jezioro."



Dwór w Jełmuniu udziela gościny wszystkim, którzy lubią atmosferę dawnych siedzib ziemiańskich, czytamy na stronie internetowej.
W dworze zachowano dawny, dwutraktowy układ pomieszczeń.



W dworze dostępny jest bilard, karty lub gry planszowe. Do gry w karty służy prawdziwy przedwojenny stolik zwanym "karciakiem".






We dworze znajduje się mini Spa z sauną suchą i parową oraz jacuzzi.


Otaczający dwór park, rozległe łąki, las i naturalne wzniesienia to idealny teren do wycieczek rowerowych, jak i spacerów na świeżym powietrzu.

Bliskość jeziora, duży pomost zachęcają do wędkowania lub wypraw na jezioro kajakiem, łodzią, rowerem wodnym. Zimą zamarznięta tafla jeziora to wspaniałe lodowisko.

Po zwiedzaniu dworu i wysłuchaniu relacji o jego historii Gospodyni poczęstowała nas własnoręcznie przygotowanym pysznym posiłkiem, przy którym spędzono miłe chwile do późnych godzin nocnych.

czwartek, 13 lutego 2014

W s p o m n i e n i n i e



           Ksiądz dr Julian Żołnierkiewicz -Infułat Archidiecezji Warmińskiej,
           Kanonik generalny Kapituły Warmińskiej, Generał Zakonu Maltańskiego
                                                             (1931- 2013)

                                        W s p o m n i e n i n i e
Ksiądz Julian Żołnierkiewicz -  po reaktywowaniu (po roku 1989) Polskiego Towarzystwa Ziemiańskiego i powołaniu olsztyńskiego oddziału PTZ- przyjął patronat nad nami.
Był opiekunem duchowym olsztyńskich ziemian oraz innych stowarzyszeń, w tym olsztyńskiej “ Rodziny Katyńskiej”.
Pomimo wielu różnych obowiązków, wynikających także z pełnionej funkcji proboszcza, był  czynnie zaangażowany w działalność społeczną.
To Człowiek -Instytucja, zwykły i niezwykły, bo obdarzony niebywałą pasją        ofiarowywania siebie- innym.
Służył pomocą dzieciom i dorosłym w czasach zniewolenia, później w trudach transformacji i niedostatków nowej rzeczywistości.
Powołał “Stowarzyszenie Pomocy Dzieciom i Rodzinie” i zorganizował Dom Dziennego Pobytu Dziecka “Arka” w Olsztynie.
Pomagał też ludziom zagubionym, błądzącym, uwięzionym. Był ich kapelanem w Areszcie Śledczym w Olsztynie. Został później mianowany archidiecezjalnym kapelanem więziennictwa i kapelanem straży pożarnej. Uroczyście prezentował się w mundurze honorowego strażaka.
Był (przez dziesięć lat) duszpasterzem akademickim, a także diecezjalnym duszpasterzem ludzi pracy i duchowym ojcem walczących o sprawiedliwość. Jako kapelan ruchu społeczno - związkowego “ Solidarność”, powołany już w 1980r., wspierał olsztyńską opozycję, szczególnie w okresie stanu wojennego.
Podtrzymywał na duchu represjonowanych, organizował pomoc materialną,
umożliwiał schronienie na plebanii.
Znane było w Olsztynie i wśród nas, Jego parafian, konspiracyjne zawołanie  “idziemy do Jula”!
Dla wtajemniczonych, których aktywizował do działania było wiadomo, dokąd pójść i po co, jak oszukać wiadome służby działające “na podsłuchu“.
Był naszym mentorem i  przez dziesiątki lat (od 1972r -do emerytury w 2006r) proboszczem parafii pod wezwaniem Najświętszego Serca Pana Jezusa w Olsztynie, do której należę. Udzielał kolejnych sakramentów nam, naszym dzieciom i wnukom. Jego wizyty duszpasterskie, kolędy w naszych domach (jako szczególne wyróżnienie) wypełnione były  modlitwą, gawędą  o sprawach poważnych i żartami. Żegnał nas  błogosławieństwem i lekko zawstydzonym, charakterystycznym, skromnym uśmiechem.
      
Po 1989r. brał czynny udział w tworzeniu kombatanckich organizacji  kresowych i był ojcem duchowym nowych lub reaktywowanych towarzystw.
Jako  proboszcz naszego pięknego neogotyckiego kościoła p.w. Najświętszego Serca Pana Jezusa w Olsztynie przy ulicy Mickiewicza, sprawił (w wyniku swojego zaangażowania), że świątynia stała się panteonem narodowych dziejów i wartości.
Z licznych “ kamiennych” tablic umieszczonych w bocznej nawie kościoła przemawia historia - do niedawna zakazana. Zostały upamiętnione między innymi wojenne bohaterskie czyny żołnierzy AK okręgu wileńskiego i walki na innych frontach, oraz ich dowódcy. Z innych tablic -wreszcie otwarcie- “krzyczy” tragedia katyńska. Uczczono też  bohaterów stanu wojennego.
Z najbliższych dziejów -trwale uhonorowano ofiary katastrofy smoleńskiej z  dnia 10 kwietnia 2010 r.

Tuż po katastrofie samolotu prezydenckiego pod Smoleńskiem, ksiądz Julian przeżył poza tragedią narodową,  szczególną osobistą traumę.
W zastępstwie zmarłego biskupa polowego WP Tadeusza Płoskiego i innych księży- ofiar tej katastrofy, przyszło Mu przewodniczyć nabożeństwu sprawowanemu (wraz z miejscowym księdzem) - na cmentarzu wojskowym w Katyniu.
Msza święta, zgodnie z pierwotną intencją pielgrzymki, miała być odprawiona za  ofiary zbrodni katyńskiej. Nagle tragiczne okoliczności sprawiły, że modlono się również w intencji  96 ofiar katastrofy smoleńskiej, w tym  pary  prezydenckiej. Ta dojmująco żałobna uroczystość odbyła się w  szczególnej scenerii. Barwy narodowe okryte kirem i rzędy pustych krzeseł świadczyły o zaskakującej nieobecności- wszystkich pasażerów samolotu. Zabrakło Tych, którzy chcieli oddać hołd i pamięć pomordowanym przed siedemdziesięciu laty w Katyniu i w innych miejscach kaźni. Dziś oni  oddali to, co najcenniejsze - swoje życie. Bohaterzy- bohaterom.
Często o tych przeżyciach wspominał ksiądz Julian.       
Snuł swoje refleksje przy okazji naszych, ziemiańskich spotkań wigilijnych. Rozpamiętywał, jak to 10.04. 2010 r zawdzięczał opatrzności Boskiej swoje życie. Zrezygnował z lotu prezydenckim samolotem do Smoleńska. Wybierając podróż pociągiem, chciał z okien wagonu jeszcze raz  ucieszyć oczy urokiem ukochanych (już nie swoich), wschodnich rubieży, utraconej Małej Ojczyzny.

Z nostalgią wspominał umiłowane kresy, ziemię nowogródzką. Przywoływał Odcedę - miejsce swojego urodzenia, zamieszkiwane przez stare rody szlacheckie. I Stołpce, gdzie przyjmował chrzest. Był to ostatni adres zamieszkania - przed repatriacją. Spędził tam najpiękniejsze młode lata.
Jako 17- letni chłopak żegnał urokliwy zachód słońca nad ukochanym Niemnem, dokąd już nigdy nie wróci. Tu, gdzie z pasją igrał z nurtem rzeki i nabywał umiejętności pływania. Ksiądz Julian opowiadał nam o dawnych (młodzieńczych) i obecnych zainteresowaniach  żeglarstwem, które zrodziły się na tamtej ojczystej ziemi.
Wyjazd do Polski nastąpił w 1946r. Wraz z rodzicami i rodzeństwem zamieszkał w Olecku, z ciągle niespełnioną nadzieją na powrót. Tu kontynuuje naukę i zdaje maturę w 1951r. Następnie zaczyna studia w Wyższym Seminarium Duchownym „Hosianum” w Olsztynie (1951- 1956r.). W 1959r. podjął pracę w kościele
Najświętszego Serca Pana Jezusa w Olsztynie. To właśnie w tej świątyni organizował z okazji świąt państwowych  patriotyczne spotkania. Poprzedzane były uroczystą mszą świętą za ojczyznę, celebrowaną przez kolejnych biskupów warmińskich (w tym też ówczesnego biskupa warmińskiego, Józefa Glempa). Udział w tych uroczystościach brały poczty sztandarowe wszystkich ważnych organizacji, również kombatanckich, kresowych. Te wyjątkowe nabożeństwa  odprawiane były  również z tęsknoty za utraconą Macierzą.
Będąc realistą uznał za swoją, tę nową Małą Ojczyznę. Najpierw, jak
mawiał “z konieczności.” Wkrótce, wciąż wierny tamtej, pokochał też tę, warmińsko -mazurską, co kiedyś przytuliła w nieszczęściu- tak jak i nas ziemian.
Odnalazł w niej bogactwo natury, bezmiar lasów i jezior.
Propagował ideę ochrony tych skarbów. Prowadził działalność edukacyjną. Pamiętam Jego bardzo ciekawy, tegoroczny wykład - pod tytułem“ Człowiek współczesny, a problem ekologii,” wygłoszony  seniorom, słuchaczom Akademii Trzeciego Wieku w Olsztynie.
Był też zauroczony zabytkami Olsztyna, w tym podświetlanymi nocą: kościołem NSPJ, katedrą, zamkiem, ratuszem. Miał uprawnienia przewodnika turystycznego.    
Za liczne zasługi został obdarzony  tytułem “Honorowego Obywatela Olsztyna”, czym się bardzo szczycił, uznając przy tym skromnie, że  na to  nie zasłużył.
W 2006r. był wyróżniony statuetką “Osobowość Roku Warmii i Mazur“ z uzasadnieniem, że umie czynić wokół dobro i pomaga potrzebującym.

Jeszcze zdążono  nakręcić długi film biograficzny i wywiad z księdzem Infułatem. Projekcja odbyła się 15 października 2013r. w Olsztynie, w obecności niezliczonej rzeszy przyjaciół i sympatyków księdza Żołnierkiewicza - tuż przed Jego odejściem (25 października 2013r.)
Film jest swoistym pomnikiem, zdawałoby się nieprzemijalnym, zatrzymanym w kadrze. Jednak, jak na przekór- bohater odszedł, ale nasza pamięć o Nim, wspierana obrazem, będzie wciąż istnieć.
     
Przywołuję  w swojej pamięci spotkania z księdzem Infułatem, również te “robocze”,  poprzedzające nasze ziemiańskie uroczystości wigilijne.
W tym roku z żalem stwierdzam- nie zdążyłam!
Nie zdążyłam, by w zapełnionym kalendarzu ksiądz Julian znalazł okienko, aby ustalić dogodny termin spotkania wigilijnego, nie zdążyłam też wręczyć zaproszenia.
Nie przypuszczaliśmy, że zeszłoroczna ziemiańska  kolacja wigilijna będzie ostatnią - z Nim. To właśnie wtedy, podczas tej szczególnej kolacji, ksiądz Julian wspomnieniem i chwilą ciszy pożegnał (jedną spośród nas), zmarłą moją siostrę Helenę. W tym roku my pożegnamy i uczcimy pamięć Jego- naszego kapłana. Tego, który potrafił swoimi mądrymi homiliami, ciepłym przekazem i współczuciem łagodzić cierpienie i smutek odchodzenia. Teraz nieprzewidywalny los zaskoczył nas Jego odejściem.
Mamy nadzieję, że nasza pamięć zachowa tamtą wigilijną modlitwę, odmawianą jak zawsze przez księdza Juliana. Zapamiętamy Jego uroczysty, piękny tembr głosu, to jak śpiewał z nami kolędy, dzielił się opłatkiem i z delikatnym uśmiechem składał życzenia.

Po naszym zeszłorocznym spotkaniu - ostatnim wspólnym, wybierał się jeszcze na kolację wigilijną do swoich przyjaciół żeglarzy. Był jednym z nich, członkiem Yacht Klubu.
Jego łódź (kiedyś pod pełnymi żaglami), dziś zacumowana u progu przystani, pozostaje pusta. Błękit warmińskich i mazurskich jezior oraz tęsknotę za malowniczą wstęgą Niemna, zamienił na nieskończoność niebiańskich przestworzy.

W dniu 28 października 2013r. ks. Julian Żołnierkiewicz spoczął  w Alei Zasłużonych  na cmentarzu komunalnym  przy ulicy Poprzecznej w Olsztynie.
Wśród morza zniczy i kwiatów, na ustawionym wieńcu z białych róż, powiewa szarfa ze słowami ostatniego pożegnania- od nas ziemian- z  olsztyńskiego oddziału Polskiego Towarzystwa Ziemiańskiego.
Zachowamy naszego Kapelana we wdzięcznej pamięci.


 W imieniu koleżanek i kolegów
 olsztyńskiego oddziału Polskiego Towarzystwa Ziemiańskiego                
           
                                                                       
            Danuta Domanowska -Bogucka                   Olsztyn, listopad  2013r.

czwartek, 16 stycznia 2014

Wigilia 2013

Doroczne spotkanie Wigilijne odbyło się 15 grudnia 2013 roku w kawiarni Staromiejska w Olsztynie. Naszym nowym opiekunem duchowym został Ksiądz Kanonik Mirosław Hulecki.


Tradycyjnie podzieliliśmy się opłatkiem, śpiewaliśmy kolędy i składaliśmy życzenia.